02 sierpnia 2016

Rozdział 6. Niemoralne pozycje i wydarzenia?

- Rany, ale miałam dziwny sen - powiedziała Hinata, budząc się o godzinie nie należących do rannych. Chciała się jeszcze zdrzemnąć.  Było jej tak ciepło i wygodnie... Coś  ją ogrzewało na plecach i delikatnie ściskało w okolicach brzucha. To nie wiadomo co roztaczało tak miłe ciepło, że można by tylko leżeć i nie wstawać. Ale kiedyś trzeba zebrać się w sobie i podjąć kolejny krok, tym razem to odpuszczenie leniuchowania. Kiedy próbowała wstać, coś ją powstrzymało. Poprawiło się, przygarnęło ją bliżej siebie i było spokojne. Odwróciła głowę i zobaczyła kto był sprawcą tego kaloryfera. Tym kimś okazał się być nie kto inny niż jak...Sasuke! Leżał na boku, przytulając Hyuugę od tyłu. 
XD... Nie dość, że to dziwnie wyglądało, to jeszcze koc praktycznie z niego zleciał, więc było widać wszystko od pasa w górę. Pamiętajmy, że on nie spał w koszuli, więc były widoki... Jedną rękę miał na jej brzuchu, a drugą wyżej, tak, że wylądowała na jej piersi. Mimo tego było jej tak wygodnie i miło, że jednak postanowiła pozostać w tej pozycji, choć coś w mózgu kazało uciekać gdzie pieprz rośnie i rumieńce zagościły płomiennie na jej twarzy. Powoli, z powrotem ogarniała ją przemożna chęć zapadnięcia się w ciemność. Po chwili znów poddała się woli swoich powiek. Jak się później okazało lepiej, by tego nie robiła. Lecz było już za późno...
__________________________________________________________________________________________
Godzinę później. Namiot.
Czarne tęczówki powoli zaczęły rozróżniać rozmazane elementy otoczenia. Oswajając oczy z drobnym blaskiem słońca napotkał wzrokiem blisko siebie niewyraźne segmenty twarzy, czyli oczy, zarys grzywki, nosa i ust. Powieki zamknięte, nos lekko porusza się pod wpływem oddechu. Zastanawiał się, co Hinata robi tak blisko jego twarzy. Delikatnie się poruszył i poczuł, że swoje ręce ma gdzieś indziej niż przy sobie. Lewa znajdowała się na plecach dziewczyny, a prawa? Gdzieś luźno, niedaleko łokcia granatowowłosej. Mimo woli sprawdził położenie dłoni Hyuugi. Już wiedział. Przy okazji ruszania prawą stroną domyślił się położenia lewej ręki kobiety, gdyż była ona na jego prawej. Następnie okazało się, że Hinata ułożyła sobie drugą dłoń na jego policzku, a on coraz bardziej miał ochotę ja pocałować. Ale nie tak normalnie, że zwykły całus i koniec, tylko tak namiętnie i długo... Nie wiedzieć dlaczego jedynie w jej obecności Sasuke zaczynał myśleć tylko o jedynym. O czym? Tego naprawdę nie wie nikt. Jedno jest pewne.
Czemu kiedy ona jest tak blisko, zawsze mam ochotę ją przytulić, powiedzieć coś miłego? ... Sasuke, ogarnij się, to nie w Twoim stylu, tak samo jak Zmiana jej charakteru, to znaczy, żeby się tak nie wstydziła. Ale nikomu nigdy nie próbowałem pomagać! Jedynie Hinata, ona sprawia, że chce się żyć! Roztacza wokół siebie przyjazną aurę. I dlaczego myślę o niej?! Co to znaczy ?! I to wczoraj...
Przypominając sobie wczorajsze wydarzenia lekko zarumienił się na policzkach.
 Co w niego wstąpiło (Duch Święty? Przyp. Autor.) aby robić takie dziwactwa? Tylko to zaprzątało teraz jego głowę. Jego rozmyślania przerwały ruchy odczuwalne z prawej strony. Zalała go fala zimnych deszczy. Żeby tylko się nie obudziła... - błagał w myślach.
-Coś...się dzieje?
_________________________________________________________________________________________
- Jezuniu, nigdy jej nie znajdziemy! Przecież wczoraj wyczułem vis vitalis Hinaty! Jak to możliwe, że nie mogę odnaleźć miejsca, w którym się znajduje?! To niedorzeczne!  Czuć chakrę jednej osoby z trzech miejsc?!
 Czy ja oszalałem?! - fuknął Naruto, błądząc po ścieżce do nikąd. -Ale zaraz, Kakashi-sensei, czy my stąd nie przyszliśmy?
- Tak, nareszcie się zorientowałeś. Z tego wynika, że zmierzają w stronę wioski, ale chowają się, czyli być może nie chcą, byśmy wchodzili im w drogę. Naruto, skąd wyczuwasz chakrę Hinaty?
- Z tej strony, w którą idziemy. A co?
- Znaczy to, że zmierza do wioski ktoś z nią jest?
- Moment, chwila... tak, ktoś z nią jest.
- Być może wraca z Uchihą, ale nie potrzebuje pomocy, a wręcz nie chce.
- Więc co zrobimy, Kakashi-sensei? -wtrąciła się Sakura.
- Jak to co? Wracamy do wioski!
__________________________________________________________________________________________
- Co to za drżenie? Czy to trzęsienie ziemi? -zapytała Hyuuga, budząc się kolejny raz tego dnia.
Perłowe oczy powoli rozglądały się po twarzy kogoś znajdującego się blisko niej, lecz z zamkniętymi oczami. To chyba on jest sprawcą tych drgawek... Ale momencik, to chyba nie jest...
- SASUKEEE! ! ! ! ! ! !

-Ee...? Znowu się drzesz. -odparł.
-Popatrz tylko! Nie widzisz jak leżymy ?
- Wyobraź sobie, że wiem o tym wcześniej od ciebie i wcale nie krzyczałem, tylko dałem ci się wyspać.
- I nie przeszkadzało ci to? - zapytała cichutko.
Co mam jej odpowiedzieć? Wcale mi to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie... Ale czy nie wyszedłbym wtedy na zboczeńca ,gdybym tak powiedział?  Chociaż, co mi szkodzi.?
- Nie. Nie przeszkadzało.
- Na-Naprawdę? !
- Przecież ci mówię. A może nie słyszałaś?
- Kiedy to takie... krępujące...- nagle zorientowała się m że nadal jest w takiej samej pozycji. Odsunęła się szybko i zawinęła szczelnie kocem, aż przypominała gąsienice  Sasuke parsknął śmiechem, widząc ten obrazek. Ale zaraz spoważniał. - Hinata, sprawdź teren byakuganem.
- Aa...le po co?
- Ktoś nadchodzi, tak mi się zdaje.
- O-ok. Byakugan!

Źrenice rozszerzone,  charakterystyczne żółty widoczne obok oka. Trwa przeczesywanie okolicy w promieniu 2 km. 3km. 4km.
- Są. Promień: 4 km , kierunek: wschód. Trzy osoby: Sakura,  Naruto i Kakashi-sensei.
- Zbieraj się. Nie ma czasu na wchodzenie czy wychodzenie. Ubieraj się! Raz, dwa!
Myślała, że się przesłyszała. Przebierać się z Sasuke w jednym namiocie? ! Czy tego aby nie za wiele? !
- Nie słyszałaś? Jazda!
Najszybciej jak kiedykolwiek było jej oglądać, zerwał się na równe nogi, zabrał koszulę i w trymiga zapiął, zostawiając kilka u samej góry odpiętych, tak jak miał w zwyczaju. Zerknął ukradkiem na dziewczynę, która z przerażeniem spoglądała spod koca.
- Ruszaj się! Mam ci pomoc? !
Niepewnie wstała, odsłaniając swe długie nogi, ledwie zakrywane przez koszulę.
Przystanął na moment, czekając na jakąkolwiek reakcję z jej strony. A ona stała, coraz bardziej się rumieniąc. Wtedy spojrzał na nią zdziwiony i znów, powoli, miał ochotę dyszeć.
Spokojnie Sasuke, uspokój się, nie patrz na nią, będzie dobrze, opanuj się...
- Em........................ Hinata?
- ...
- Czy mogłabyś... - urwał, lustrując wzrokiem kolejny raz jej ciało.
Chyba zrozumiała, o co chodziło. Teraz to już całkiem piekła jak pochodnia. Zaczęła nieudolnie zasłaniać swoje pośladki. On także się zaczerwienił. Policzki trochę go piekły. I ta śmiertelna, wszechobecna cisza. Zbyt cicho. Obrócił się tyłem do niej,  przykucnął i zamek twarz rękoma.
- Błagam cie,  czy ty zawsze musisz ubierać się w takie rzeczy? Proszę, odwróciłem się, możesz się ubrać, nie ma zbyt wiele czasu. Proszę, szybciej. -powiedział niemal płaczliwym tonem.
Posłuchała. Wzięła bluzę i dresy, szybko zdjęła koszulkę, ubrała spodnie, przeczesała włosy rękami. Odwrócił się do niej i zapytał:
- Już?
Ale natychmiast powrócił do wcześniejszej pozycji, ponieważ Hinata nadal stała bez bluzy. Przekręcając się, jakimś cudem zachwiać swoją sylwetką i upadł, uderzając głową w ziemię.
- Sasuke, nic ci nie jest?  Zapytała, podbiegając do niego.
Teraz już miała górę, ale nadal zapiętą.  Aż zakręciło mu się w głowie, kiedy się zbliżyła.
I znowu. Znowu to samo. 
- Hinata, jak mam powiedzieć ci, żebyś najpierw jakoś się ogarnęła, a dopiero potem jak coś, leciała do mnie? Zapnij ten zamek, bo wykorkuję. - mówiąc to uświadomił jej, że swój biust ma na wysokości jego twarzy.
 Natychmiast odskoczyła jak oparzona wylądowała na czterech litrach, zapinając zamek wierzchniego ubrania.
- A tobie to pewnie odpowiadało...- odparła cichutko,  kuląc się jak najbardziej i odsuwając w najciemniejszy kąt, którego nie było, ponieważ nie chciała, żeby widział jej reakcję. Kiedy tak siedziała, niezauważalnie znowu użyła Byakugana,by zobaczyć w jakiej odległości są ich "prześladowcy". Nie były to najlepsze wiadomości.
- Sasuke. ..... Przepraszam, ale. ........- urwała, kiedy spojrzał na nią. - Oni są blisko. - Szepnęła.
- Wychodź,  ja poskładam środek a ty zacznij wszystko rozgarniać.
Nic nie może po nas zostać.
Zaskoczył ją. Zachował się jakby wydarzenia z przed kilku minut nie miały w ogóle miejsca. Ale usłuchała. Sztywno wstała i wyszła.
_________________________________________________________________________________
Co on sobie myślał?! I dlaczego to zawsze JA jestem ofiarą tych wszystkich sytuacji?! - fukając, wyrzucała drewno pozostałe po nawet nierozpalonym ognisku do lasu, podczas gdy chłopak spakował koce do plecaka dziewczyny oraz inne rzeczy. 
Gdy skończyła, stanęła obok namiotu, który akurat zaczynał być składany przez Sasuke. 
Szybko poskręcał płótno w rulon, związał je sznurkiem. Kawałki metalu przytrzymujące go w ziemi także zostały sprzątnięte. Trawa rozgarnięta przez klony Hinaty do stanu nieskazitelności. Dziewczyna zabrała swój bagaż i popatrzała na towarzysza, który zrobił kilka klonów w celu zmylenia pościgu. Zakładając go na plecy, zapytała cicho, jakby bała się pytania.
- Ruszamy?

Spojrzał na nią, a ona się wzdrygnęła. Nawet nie odpowiedział, jakby wydarzenia z wczorajszego wieczoru nie miały dla niego najmniejszego znaczenia, w ogóle się nie wydarzyły. Lekko się chwiejąc, przystanął, zwróciwszy wzrok gdzieś indziej. 
- Pospieszmy się, zanim nas dogonią. - Po tych słowach ruszył w dalszą drogę. 













Bijcie. Zabijcie. Zróbcie ze mną co chcecie. Ale najpierw dajcie mi się wytłumaczyć. To wszystko wina mojego czasu, a raczej jego braku :( Rozdział miał być już 2 albo 3 miesiące temu. Czemu nie było? Ano dlatego, że kiedy chciałam go dodać, to kawałek mi się usunął sam z siebie. A kawałek był dosyć spory. musiałam go dopisać, znaleźć pasujące obrazki... Never mind. Mam nadzieję, że mimo wszystko rozdział się podoba i jednak mnie nie zabijecie. Bo kto wam te wszystkie cudne rozdziały będzie pisał jak nie ja? XD
Do następnego! :) 
~ Different Reality