13 listopada 2016

Rozdział 7. Nowe miejsce, pytania, wyznania.

Konoha.
_______________________________________________________________________
- Coś długo nie wracają z tej misji. Może coś im się przydarzyło?
- O kim mówiłaś, Tsunade-sama? - zapytała Kakashi, znajdujący się w gabinecie Hokage.  Ponieważ jedna z Kage o tym nie wiedziała, bo była odwrócona w stronę okna, podskoczyła, zwracając się w stronę mówcy zaskoczona.
- Kakashi? Gdzie reszta drużyny? i Sasuke? - zaczęła bombardować pytaniami kapitana wyprawy.
- Reszta drużyny rozeszła się za moim pozwoleniem, to jest Naruto i Sakura.
- A Hinata? - niepewnie zerknęła na siwego shinobi.
- I tu jest problem. Pozwoliłem rozejść się tej dwójce, ponieważ ta misja była wykańczająca. Dałem na samym początku całej trójce dwa kolory rac. Zielona - czyli Sasuke znaleziony, i czerwona - trzeba walczyć. sęk w tym, że Hinata nie odpaliła żadnej z nich. Podejrzewam-
- Że co?! Panna z klanu Hyuuga nie odpaliła ani jednej?! - przewała mu blondynka. - Coś musiało być na rzeczy...
Zaczęła nerwowo przechadzać się po pomieszczeniu.
- Właśnie chciałem powiedzieć, że podejrzewam...
- Co tam się stało, co tam się stało...- pomrukiwała pod nosem.
- Czy szanowna Hokage raczy mnie wreszcie wysłuchać?! - lekko podniósł głos, no co kobieta wzdrygnęła się.
- Coś mówiłeś, Kakashi? - spytała.
On spuścił głowę w geście załamania.
- Tak, mówiłem, iż dopuszczam możliwość, że Sasuke jakoś spotkał tę dziewczynę i razem wracają do wioski. Właściwie, to jestem przekonany na dziewięćdziesiąt procent, że tak właśnie jest.
- Niemożliwe! Jeśli z nim wraca, to będzie cud! Ale nie mówię, że tak nie jest. Skoro wraca do wioski, pozostało nam jedynie się cieszyć!
_________________________________________________
W drodze do wioski.

- Mógłbyś zwolnić? Trochę za szybko biegniemy...- spytała słabo i w biegu osunęła się z toru biegu. Zanim jednak upadła złapał ją posiadacz sharingana i ponownie skierował się do wioski. Starał się nie trząść jej ciałem na tyle ile się dało, bo wiedział, że chciałby być traktowany tak samo w razie wypadku. Ale na samym, początku nie pomyślał, żeby przerwać podróż i zrobić postój. Biegli tak już kilka godzin bez przerwy i jemu to nie przeszkadzało ale zapomniał o towarzyszce, która nie jest aż tak wytrzymała jak on, wprawiony w długich wędrówkach z Taką. Nagle go oświeciło. Zatrzymał się i poszukał wzrokiem, gdzie mógłby schronić się na czas wybudzenia Hinaty. Odnalazł małą jaskinię. Ruszył w jej kierunku. Gdy już wszedł do pomieszczenia, kopnął jeden z kamyków. Wtedy otwarło się przejście, które zamknęło się zaraz po wejściu Sasuke do środka. Rozejrzał się po wnętrzu.
- Jak za starych czasów. - Westchnął.
Był to średniej wielkości pokój ze ścianami pomalowanymi na żółty kolor. Podłoga wyłożona miękkim drewnem sosnowym. Brązowe meble ułożone wzdłuż ścian, trochę już zakurzone, ponieważ dawno tu nie był.
Tutaj czuję się bezpiecznie jak w domu. To mieszkanie jest dla mnie ostoją, odcięciem od problemów. Mógłbym się tu zestarzeć. Tylko z kim...
Nagle przypomniał sobie, że nadal trzyma Hyuugę na rękach jak pannę młodą. Zniesmaczył się tą myślą. 
Wrzucił ją na swoje barki, przeszedł na drugą stronę pokoju i otworzył kolejne drzwi prowadzące do małej sypialenki. Podwójne łóżko z karmazynową pościelą i białym baldachimem, teraz pokrytym warstwą kurzu. Na szczęście kiedy go odsłonił, łóżko było w porządku. Ostrożnie ułożył nieprzytomną dziewczynę, sam zaś usiadł z drugiej strony i położył głowę w jej stronę. Wpatrzył się w delikatne rysy twarzy towarzyszki. Wcześniej nie zdawał sobie sprawy z tego, że jest... Piękna?
 A gdzie tam piękna! Myślę tak, bo jej wygląd jest miła odskocznią od tego jak wygląda Karin. Kiedy przypomnę sobie tą krzywą twarz i te włosy... Ugh! Fuj! Hinata w porównaniu z nią jest boginią...
 Mimo, iż chciał zrobić jeszcze jedną rzecz, jego organizm postanowił być wredny i nie dać mu tego wykonać. Poddał się woli ciała i zasnął, nie zwracając uwagi na nic więcej...  
_____________________________________________________
Konoha.

- Hej, Sakura-chan, czemu nie usiądziesz chociaż na moment? Odkąd przyszliśmy z misji chodzisz cała poddenerwowana. Nie możesz przestać?
- Nie mogę dopóki Hinata nie wróci z misji cała i zdrowa. Dlaczego akurat ona? Co złego Bogu zrobiła, że coś jej się stało? - mruczała pod nosem.
- Kiedy ja próbuje wytłumaczyć ci, że nic jej nie będzie!Wiesz, że jest silna, prawda? Na pewno sobie poradzi.
Przystanęła i spojrzała na blondyna. Wyglądał, jakby był pewien tego, co mówi. Zrezygnowana usiadła na krześle. 
- Pewnie masz rację. - westchnęła. 
- Jasne, że mam. A teraz... - wyszczerzył się i zarumienił. 
- Jasne ale ty stawiasz. 
 Ciekawe, skąd ona wiedziała, że chodziło mi o zaproszenie jej na randkę?
- Eeee... Nie możemy na pół...- podsunął.
- Nie. 
 Rany, to pochłonie całe moje oszczędności... Ale... Czego się nie robi, by zdobyć serce ukochanej?
 Podrapał się, zmieszany z uśmiechem na twarzy, po głowie. 
- Zgoda! (<3)  
 _______________________________________________________

Obudziła się w dziwnym miejscu, nie podobnym do tego, w którym podróżowała. Obróciła głowę w lewą stronę. Zobaczyła okno z karmazynowymi zasłonami. Chwilę wpatrywała się w jego przezroczystą strukturę. Rozmyśłała, jakim cudem się tutaj znalazła. Zwróciła twarz tym razem w prawo. Kolejny raz zwidziała tę osobę, która ostatnio mocno zamieszała w jej życiu. Po cichu, aby nie słyszał, zsunęła się z łóżka. Grzmotnęła o ziemię. Syknęła. Rozejrzała się po dywanie. 
 Bardzo mięciutki i ciepły. Ale nadal nie wiem gdzie jestem... 
Wstała, podnosząc się delikatnie i spoglądając dookoła. 
 Ktoś, kto mnie tu przyniósł, musiał mieć dużo siły. Trochę waże.... Nieważne.
Jak się tu znalazłam? Czyj to dom? A może to schron? Nie, jest zbyt dobrze urządzone jak na schron ale brak tu kobiecej ręki... Co to jest?
 Spojrzała jeszcze raz na twarz śpiącego Sasuke. 
Czy ktoś mi to wszystko wytłumaczy?! Żądam wyjaśnień!
- Ciekawe, czy jak się obudzisz, to wszystko mi wyjaśnisz. Mam taka nadzieję.
Uśmiechnęła się, podchodząc do czarnowłosego i gładząc go po policzku. Cofnęła się jednak natychmiastowo. Wystraszyła się swojego zachowania. Co w nią wstąpiło?
 Coś niewidzialnie pcha mnie do niego. Chcę go lepiej poznać... Ale on może myśleć, że jestem dziwna. Nie chcę wyjść na wariatkę!
 Potrząsnęła gwałtownie głową, żeby wyrzucić te myśli z głowy. (Właśnie przytrzasnęłam sobie środkowy palec drzwiami od szafy jakby kogoś to interesowało ^^ przyp.aut.)  
Położyła się na dywanie i odwróciła się w stronę Uchihy. 
 Kiedyś dowiem się wszystkiego. Tylko kiedy.. 
Oczy powoli się zamknęły. Ciemność. 
___________________________________________________________
Konoha. Na randce Naruto i Sakury. 
- Dobrze, więc gdzie idziemy teraz? - zapytał blondyn. 
- Hmm... Nie mam pojęcia. Obeszliśmy już praktycznie wszystkie kawiarnie i sklepy. I porozmawialiśmy o rzeczach, o których zwykle nie mówimy.
- Racja. Teraz możemy po prostu usiąść na ławce i popatrzeć w gwiazdy. 
- To nie jest zły pomysł. Zgoda. 
 Ahh... Moja Sakurcia-chan jest taka spokojna i daje się wszędzie prowadzić. Ale zazwyczaj nie ma tak łatwo. Ciekawi mnie to, dlaczego tak się zachowuje. Może chodzi o Sasuke? Pewnie nadal go kocha... To takie smutne... 
Dotarli do parku i usiedli. 
- Sakura-chan, ty... ty nadal kochasz Sasuke, prawda? - zapytał smutnym głosem.-  On jest dla ciebie bardzo ważny?
- Do czego zmierzasz, Naruto? - zapytała zaskoczona pytaniem. 
- Po prostu powiedz mi: Czy ty nadal go kochasz? - tym razem stanowczo zażądał odpowiedzi. 
- Ja...Ja...- urwała. - Ja już sama nie wiem. Biję się z myślami, aby być do końca pewną, czy nadal coś czuję do Sasuke. To zaczyna mnie przerastać. Nie jestem już niczego pewna...
- Mogę to zmienić? - przerwał jej. 
- Niby w jaki sp... - nie dokończyła, ponieważ Naruto przerwał ujmując delikatnie jej twarz w swoje dłonie. Pocałował swoją wybrankę serca głęboko i z miłością jaką skrywał przez cały czas. Z trudem oderwał się od słodkich jak malina ust. 
- Kocham cię, Sakura-chan. Od zawsze cię kochałem. 
Popatrzał na wyraz zaskoczenia wymalowanego na twarzy zielonookiej oraz na rumieńce powstałe na wskutek niespodziewanego zdarzenia. Pociekły łzy. Zatrzęsła się. Nagle mocno przytuliła chłopaka i rozkleiła się. 
- Ja... Ja... Nic nie wiem, nic... Nic...- mówiła, łykając łzy i nie próbując opanować spazmów wstrząsających nią raz po raz kiedy brała oddech.
- Już wszystko dobrze. Masz tu kogoś, na kim możesz się wypłakać. Spokojnie, masz czas na wybór. Jednak nie zapominaj o mnie. Kocham cię.- mówił do niej, odwzajemniając uścisk i gładząc powoli po plecach. Trwali tak dopóki się nie uspokoiła. Kiedy tak siedzieli przytuleni, Naruto zaczął wolno się kołysać, przy czym różowo-włosa zasnęła. Pocałował jeszcze raz usta ukochanej szeptając słowa: 
- Już dobrze. Kocham cię.













 A teraz się przyznać: Kto się spodziewał? xD Trochę namieszałam i tutaj i tam...
*nóż leci w jej stronę a ona unika* 
 No nie zabijać tak?! xD  Spokojnie, już się tłumaczę xD
Rozdziału długo nie było przez mój brak czasu... Znowu. Jestem w nowej szkole i chcę się pokazać z trochę lepszej strony... Wiecie o co chodzi xD
Ale rozdziały są długie, so.... Powinniście być zadowoleni ^^
Eto... Obrazki będą... kiedyś tam xD Teraz nie mam czasu, żeby je wrzucić :)
Zauważyliście nowe konto u współtworzycieli? To kolejne moje konto. Tylko, że mam dwa i żeby nie kombinować czasem będę pisać z jednego a czasem z drugiego :)
 Pozdro & Enjoy xD

Main Seeker (Tak, to jest ta nazwa xD)

PS. Zaczęłam od jaiegoś czasu pisać wiersze, lol xD
Jeśli chcecie, będę je tutaj umieszczać ale musicie najpierw powiedzieć ^^ 
A xD I ma ktoś Wattpada? XD
Wtedy mogłaby się z wami kontaktować ^^

02 sierpnia 2016

Rozdział 6. Niemoralne pozycje i wydarzenia?

- Rany, ale miałam dziwny sen - powiedziała Hinata, budząc się o godzinie nie należących do rannych. Chciała się jeszcze zdrzemnąć.  Było jej tak ciepło i wygodnie... Coś  ją ogrzewało na plecach i delikatnie ściskało w okolicach brzucha. To nie wiadomo co roztaczało tak miłe ciepło, że można by tylko leżeć i nie wstawać. Ale kiedyś trzeba zebrać się w sobie i podjąć kolejny krok, tym razem to odpuszczenie leniuchowania. Kiedy próbowała wstać, coś ją powstrzymało. Poprawiło się, przygarnęło ją bliżej siebie i było spokojne. Odwróciła głowę i zobaczyła kto był sprawcą tego kaloryfera. Tym kimś okazał się być nie kto inny niż jak...Sasuke! Leżał na boku, przytulając Hyuugę od tyłu. 
XD... Nie dość, że to dziwnie wyglądało, to jeszcze koc praktycznie z niego zleciał, więc było widać wszystko od pasa w górę. Pamiętajmy, że on nie spał w koszuli, więc były widoki... Jedną rękę miał na jej brzuchu, a drugą wyżej, tak, że wylądowała na jej piersi. Mimo tego było jej tak wygodnie i miło, że jednak postanowiła pozostać w tej pozycji, choć coś w mózgu kazało uciekać gdzie pieprz rośnie i rumieńce zagościły płomiennie na jej twarzy. Powoli, z powrotem ogarniała ją przemożna chęć zapadnięcia się w ciemność. Po chwili znów poddała się woli swoich powiek. Jak się później okazało lepiej, by tego nie robiła. Lecz było już za późno...
__________________________________________________________________________________________
Godzinę później. Namiot.
Czarne tęczówki powoli zaczęły rozróżniać rozmazane elementy otoczenia. Oswajając oczy z drobnym blaskiem słońca napotkał wzrokiem blisko siebie niewyraźne segmenty twarzy, czyli oczy, zarys grzywki, nosa i ust. Powieki zamknięte, nos lekko porusza się pod wpływem oddechu. Zastanawiał się, co Hinata robi tak blisko jego twarzy. Delikatnie się poruszył i poczuł, że swoje ręce ma gdzieś indziej niż przy sobie. Lewa znajdowała się na plecach dziewczyny, a prawa? Gdzieś luźno, niedaleko łokcia granatowowłosej. Mimo woli sprawdził położenie dłoni Hyuugi. Już wiedział. Przy okazji ruszania prawą stroną domyślił się położenia lewej ręki kobiety, gdyż była ona na jego prawej. Następnie okazało się, że Hinata ułożyła sobie drugą dłoń na jego policzku, a on coraz bardziej miał ochotę ja pocałować. Ale nie tak normalnie, że zwykły całus i koniec, tylko tak namiętnie i długo... Nie wiedzieć dlaczego jedynie w jej obecności Sasuke zaczynał myśleć tylko o jedynym. O czym? Tego naprawdę nie wie nikt. Jedno jest pewne.
Czemu kiedy ona jest tak blisko, zawsze mam ochotę ją przytulić, powiedzieć coś miłego? ... Sasuke, ogarnij się, to nie w Twoim stylu, tak samo jak Zmiana jej charakteru, to znaczy, żeby się tak nie wstydziła. Ale nikomu nigdy nie próbowałem pomagać! Jedynie Hinata, ona sprawia, że chce się żyć! Roztacza wokół siebie przyjazną aurę. I dlaczego myślę o niej?! Co to znaczy ?! I to wczoraj...
Przypominając sobie wczorajsze wydarzenia lekko zarumienił się na policzkach.
 Co w niego wstąpiło (Duch Święty? Przyp. Autor.) aby robić takie dziwactwa? Tylko to zaprzątało teraz jego głowę. Jego rozmyślania przerwały ruchy odczuwalne z prawej strony. Zalała go fala zimnych deszczy. Żeby tylko się nie obudziła... - błagał w myślach.
-Coś...się dzieje?
_________________________________________________________________________________________
- Jezuniu, nigdy jej nie znajdziemy! Przecież wczoraj wyczułem vis vitalis Hinaty! Jak to możliwe, że nie mogę odnaleźć miejsca, w którym się znajduje?! To niedorzeczne!  Czuć chakrę jednej osoby z trzech miejsc?!
 Czy ja oszalałem?! - fuknął Naruto, błądząc po ścieżce do nikąd. -Ale zaraz, Kakashi-sensei, czy my stąd nie przyszliśmy?
- Tak, nareszcie się zorientowałeś. Z tego wynika, że zmierzają w stronę wioski, ale chowają się, czyli być może nie chcą, byśmy wchodzili im w drogę. Naruto, skąd wyczuwasz chakrę Hinaty?
- Z tej strony, w którą idziemy. A co?
- Znaczy to, że zmierza do wioski ktoś z nią jest?
- Moment, chwila... tak, ktoś z nią jest.
- Być może wraca z Uchihą, ale nie potrzebuje pomocy, a wręcz nie chce.
- Więc co zrobimy, Kakashi-sensei? -wtrąciła się Sakura.
- Jak to co? Wracamy do wioski!
__________________________________________________________________________________________
- Co to za drżenie? Czy to trzęsienie ziemi? -zapytała Hyuuga, budząc się kolejny raz tego dnia.
Perłowe oczy powoli rozglądały się po twarzy kogoś znajdującego się blisko niej, lecz z zamkniętymi oczami. To chyba on jest sprawcą tych drgawek... Ale momencik, to chyba nie jest...
- SASUKEEE! ! ! ! ! ! !

-Ee...? Znowu się drzesz. -odparł.
-Popatrz tylko! Nie widzisz jak leżymy ?
- Wyobraź sobie, że wiem o tym wcześniej od ciebie i wcale nie krzyczałem, tylko dałem ci się wyspać.
- I nie przeszkadzało ci to? - zapytała cichutko.
Co mam jej odpowiedzieć? Wcale mi to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie... Ale czy nie wyszedłbym wtedy na zboczeńca ,gdybym tak powiedział?  Chociaż, co mi szkodzi.?
- Nie. Nie przeszkadzało.
- Na-Naprawdę? !
- Przecież ci mówię. A może nie słyszałaś?
- Kiedy to takie... krępujące...- nagle zorientowała się m że nadal jest w takiej samej pozycji. Odsunęła się szybko i zawinęła szczelnie kocem, aż przypominała gąsienice  Sasuke parsknął śmiechem, widząc ten obrazek. Ale zaraz spoważniał. - Hinata, sprawdź teren byakuganem.
- Aa...le po co?
- Ktoś nadchodzi, tak mi się zdaje.
- O-ok. Byakugan!

Źrenice rozszerzone,  charakterystyczne żółty widoczne obok oka. Trwa przeczesywanie okolicy w promieniu 2 km. 3km. 4km.
- Są. Promień: 4 km , kierunek: wschód. Trzy osoby: Sakura,  Naruto i Kakashi-sensei.
- Zbieraj się. Nie ma czasu na wchodzenie czy wychodzenie. Ubieraj się! Raz, dwa!
Myślała, że się przesłyszała. Przebierać się z Sasuke w jednym namiocie? ! Czy tego aby nie za wiele? !
- Nie słyszałaś? Jazda!
Najszybciej jak kiedykolwiek było jej oglądać, zerwał się na równe nogi, zabrał koszulę i w trymiga zapiął, zostawiając kilka u samej góry odpiętych, tak jak miał w zwyczaju. Zerknął ukradkiem na dziewczynę, która z przerażeniem spoglądała spod koca.
- Ruszaj się! Mam ci pomoc? !
Niepewnie wstała, odsłaniając swe długie nogi, ledwie zakrywane przez koszulę.
Przystanął na moment, czekając na jakąkolwiek reakcję z jej strony. A ona stała, coraz bardziej się rumieniąc. Wtedy spojrzał na nią zdziwiony i znów, powoli, miał ochotę dyszeć.
Spokojnie Sasuke, uspokój się, nie patrz na nią, będzie dobrze, opanuj się...
- Em........................ Hinata?
- ...
- Czy mogłabyś... - urwał, lustrując wzrokiem kolejny raz jej ciało.
Chyba zrozumiała, o co chodziło. Teraz to już całkiem piekła jak pochodnia. Zaczęła nieudolnie zasłaniać swoje pośladki. On także się zaczerwienił. Policzki trochę go piekły. I ta śmiertelna, wszechobecna cisza. Zbyt cicho. Obrócił się tyłem do niej,  przykucnął i zamek twarz rękoma.
- Błagam cie,  czy ty zawsze musisz ubierać się w takie rzeczy? Proszę, odwróciłem się, możesz się ubrać, nie ma zbyt wiele czasu. Proszę, szybciej. -powiedział niemal płaczliwym tonem.
Posłuchała. Wzięła bluzę i dresy, szybko zdjęła koszulkę, ubrała spodnie, przeczesała włosy rękami. Odwrócił się do niej i zapytał:
- Już?
Ale natychmiast powrócił do wcześniejszej pozycji, ponieważ Hinata nadal stała bez bluzy. Przekręcając się, jakimś cudem zachwiać swoją sylwetką i upadł, uderzając głową w ziemię.
- Sasuke, nic ci nie jest?  Zapytała, podbiegając do niego.
Teraz już miała górę, ale nadal zapiętą.  Aż zakręciło mu się w głowie, kiedy się zbliżyła.
I znowu. Znowu to samo. 
- Hinata, jak mam powiedzieć ci, żebyś najpierw jakoś się ogarnęła, a dopiero potem jak coś, leciała do mnie? Zapnij ten zamek, bo wykorkuję. - mówiąc to uświadomił jej, że swój biust ma na wysokości jego twarzy.
 Natychmiast odskoczyła jak oparzona wylądowała na czterech litrach, zapinając zamek wierzchniego ubrania.
- A tobie to pewnie odpowiadało...- odparła cichutko,  kuląc się jak najbardziej i odsuwając w najciemniejszy kąt, którego nie było, ponieważ nie chciała, żeby widział jej reakcję. Kiedy tak siedziała, niezauważalnie znowu użyła Byakugana,by zobaczyć w jakiej odległości są ich "prześladowcy". Nie były to najlepsze wiadomości.
- Sasuke. ..... Przepraszam, ale. ........- urwała, kiedy spojrzał na nią. - Oni są blisko. - Szepnęła.
- Wychodź,  ja poskładam środek a ty zacznij wszystko rozgarniać.
Nic nie może po nas zostać.
Zaskoczył ją. Zachował się jakby wydarzenia z przed kilku minut nie miały w ogóle miejsca. Ale usłuchała. Sztywno wstała i wyszła.
_________________________________________________________________________________
Co on sobie myślał?! I dlaczego to zawsze JA jestem ofiarą tych wszystkich sytuacji?! - fukając, wyrzucała drewno pozostałe po nawet nierozpalonym ognisku do lasu, podczas gdy chłopak spakował koce do plecaka dziewczyny oraz inne rzeczy. 
Gdy skończyła, stanęła obok namiotu, który akurat zaczynał być składany przez Sasuke. 
Szybko poskręcał płótno w rulon, związał je sznurkiem. Kawałki metalu przytrzymujące go w ziemi także zostały sprzątnięte. Trawa rozgarnięta przez klony Hinaty do stanu nieskazitelności. Dziewczyna zabrała swój bagaż i popatrzała na towarzysza, który zrobił kilka klonów w celu zmylenia pościgu. Zakładając go na plecy, zapytała cicho, jakby bała się pytania.
- Ruszamy?

Spojrzał na nią, a ona się wzdrygnęła. Nawet nie odpowiedział, jakby wydarzenia z wczorajszego wieczoru nie miały dla niego najmniejszego znaczenia, w ogóle się nie wydarzyły. Lekko się chwiejąc, przystanął, zwróciwszy wzrok gdzieś indziej. 
- Pospieszmy się, zanim nas dogonią. - Po tych słowach ruszył w dalszą drogę. 













Bijcie. Zabijcie. Zróbcie ze mną co chcecie. Ale najpierw dajcie mi się wytłumaczyć. To wszystko wina mojego czasu, a raczej jego braku :( Rozdział miał być już 2 albo 3 miesiące temu. Czemu nie było? Ano dlatego, że kiedy chciałam go dodać, to kawałek mi się usunął sam z siebie. A kawałek był dosyć spory. musiałam go dopisać, znaleźć pasujące obrazki... Never mind. Mam nadzieję, że mimo wszystko rozdział się podoba i jednak mnie nie zabijecie. Bo kto wam te wszystkie cudne rozdziały będzie pisał jak nie ja? XD
Do następnego! :) 
~ Different Reality 

10 maja 2016

Rozdział 5. Odpowiedzi, pytania, czy pora spania?

- Robi się coraz zimniej. - powiedziała Hinata, pocierając zmarznięte ramiona.
- Wejdź do namiotu, ja zaraz przyjdę.
- Tylko nie siedź zbyt długo.
- Jejku, od kiedy ty się o mnie martwisz?
- Ja-ja..... od nigdy! - krzyknęła i zniknęła za wejściem cała czerwona.
- Ech... - westchnął i usiadł na trawie, wpatrując się w gwiazdy i rozmyślał nad wcześniejszymi wydarzeniami.

Miał wtedy ochotę rzucić się na nią i nigdy nie przestać 'tego' robić. Dlaczego właśnie ona? No tak, to ją podglądał. Miał nadzieję, że go wtedy nie widziała. Byłoby wtedy źle, bardzo źle. Był już na skraju swojego limitu. Dlatego zamyślał się, dlaczego w jej obecności tak się zachował.
Dobra, czas poprowadzić akcję! Nie może być tak sztywno cały ten czas!
Wszedł do namiotu akurat wtedy, gdy układała się pod kocem i wierciła się, by znaleźć najwygodniejszą pozycję. (XD) On sam wziął drugi z kocy i położył się na futonie zaraz obok granatowowłosej. A ona zastanawiała się, jak rozpocząć rozmowę, bo nie chciała leżeć w takiej atmosferze, jaka teraz panowała. Gęsta. Dość mocno zagęszczona.
Każdy bał się zacząć. Nie chciał odpowiadać na pytania, na które nie znał odpowiedzi. Bali się, że jeżeli dowiedzą się o sobie zbyt wiele, może to być złe w skutkach. Przeciwnik, jeśli chwyciłby któregoś z nich, mógłby się dowiedzieć wielu cennych rzeczy na ich temat.
- Ciekawe, która godzina? - zapytała, chcąc przerwać milczenie, które powoli zaczęło ją przytłaczać.
- Zapewne już późno, a dokładnie to nie wiem. Chyba czas, aby pójść spać.
- A może... Jeszcze nie chcę spać? - zapytała.
Uuu... niegrzeczna dziewczynka...
- A co byś chciała robić?
Zaczerwieniła się, mimo tego, że była przykryta i nic nie było dla niego widoczne. No, chyba że obrys jej sylwetki.
Wyobraźnia podsuwała jej dziwne a jednocześnie ciekawe obrazy, jakoby Sasuke miał za chwilę runąć na nią i rozszarpać jej koszulę, którą miała na sobie i zacząć ją całować po szyi, zjeżdżając coraz to niżej... i znów wracając... oraz samemu ściągnąć dolną część ubioru...
Jej twarz coraz to bardziej się czerwieniła. Nie, ona się nie czerwieniła, ona bordowiała! Co też ją nakłoniło, aby myśleć o takich rzeczach?!
Sasuke zauważył zmianę w zachowaniu i patrzał, co zrobi teraz.
- Pytałeś, co bym chciała robić, heh?... Nic szczególnego, jedynie pogaduchy, eh... Wiesz, co to są pogaduchy, prawda?
Oczywiście, że wiedział. Jak mógłby nie wiedzieć po tym, jak codziennie był wyciągany na nie przez Karin, dziewczynę, która się w nim zakochała, jak z resztą nie jedna.
- Mam lepszy pomysł. Jest późno, więc można by już iść spać. Jutro znowu się przemieszczamy. - z uwagą wyczekiwał odpowiedzi.
- Może masz rację... Ja bardziej zabrzmiałam jak Ino...
- Nawet mi o niej nie przypominaj. Irytująca jak cholera.
- Okej... - odwróciła się w inną stronę, żeby nie widzieć twarzy chłopaka. W myślach skarciła się za wcześniejsze wyobraźnie. Dlaczego akurat ją musiały nawiedzić takie rzeczy? Ale nie tylko ona myślała o  wcześniejszych wydarzeniach. Czarnowłosy również nadal układał w pamięci, po kolei wszystko z dzisiaj, wczoraj...
- Powiedz mi, co myślisz o dzisiejszym dniu? - rzucił w stronę dziewczyny, przysypanej rozmyślaniem nad dokładnie tym samym, co wcześniej.
- Co masz na myśli? - odpowiedziała, kiedy zorientowała się, że zadano jej pytanie,
-Nigdy nie zastanawiasz pod koniec dnia, jaki on był?
- Czasem... zdarza mi się.
- W takim razie powiedz mi.
- Że co mam powiedzieć? - nic nie zrozumiała.
- Twój dzień.
I jak tu dojść do porozumienia?
Najpierw to ja chcę gadać, on spać. Teraz role się odwróciły. Ciekawe, do czego jeszcze dojdzie... 
- Odkąd mam zacząć? Od samego początku?- Głupie pytanie, przecież odpowiedź sama się nasuwa...
- A jak myślisz? Oczywiście, że od początku.
- No to... więc... - lekko zabarwiła się jej twarz.- Rano wyszłam, żeby sobie pospacerować, około ósmej rano. Spotkałam Kibę i chwilę z nim porozmawiałam. Nagle przybiegł Shino. Przekazał, że Tsunade mnie wzywa. Natychmiastowo. Więc pobiegłam w stronę jej gabinetu, poczekałam na resztę 'drużyny', to jest Naruto, Sakura i Kakashi - sensei. Dostaliśmy misje odnalezienia cię. Dwie godziny później wyruszyliśmy . W pewnym momencie stanęliśmy i rozdzieliliśmy się: ja na zachód, Sakura na wschód, Naruto - kun północ, a Kakashi południe. I poszliśmy. Zobaczyłam twoje ślady, stopniowo coraz bardziej rozmazane, aż w końcu się czołgałeś. Znalazłam cię na tamtej polanie. Miałeś wbitą strzałę. Była zatruta, więc ją usunęłam i wyleczyłam to miejsce. Chciałam odpalić fajerwerkę... a później już wiesz, co się działo. A może ty mi opowiesz o swoim dniu? - rzuciła niby od tak.
- Lepiej nie. - uciął temat, choć od razu wiedziała, że się nie zgodzi.
Wtem Uchiha zaczął głośno myśleć...
________________________________________________________________________
- Cholera, chyba nikogo tu nie ma. A wydawało mi się, że wyczuwam chakrę Hinaty. - Naruto nie był w najlepszym nastroju.- Byłem pewien, że ją wyczuwam! Ale zaraz... kiedy chakra Hinaty tu była, to razem z nią musiał ktoś być, bo dwa jej rodzaje się ze sobą mieszały. A teraz są... Tam! - wskazał kierunek południowy.
- Nieee... Tam! - pokazał wschód. - Kurde, chyba, że tam...- tym razem na celowniku była zachodnia strona.
- To jak w końcu? Tam, tam, a może tam?! - Sakura w skowronkach nie była na pewno.
Limit cierpliwości kiedyś się kończy, prawda?
- Tam! - wskazał dwa przeciwne kierunki.
_______________________________________________________________________
- Zaraz, moment, kiedy... to ona... Jeśli... to źle, bo...
- Co ty tam mamroczesz pod nosem?
- Mówiłam coś? Ah, tak, coś tam pytałaś, co mówię... Czekaj, ja coś mówiłem?! - zrobił się dziwnie niespokojny.
- No, coś tam mamrotałeś, że ona coś tam, jeśli, coś tam, to źle, bo... i dalej nie wiem. A o co chodzi z tą "oną"?
Teraz albo nigdy - pomyślał.
Wcześniej kiedy opowiadała mu swój dzień, oczywiście odwróciła się z powrotem w jego stronę, ale wzrok błądził po płóciennych ścianach. Zanim zdążyła powrócić do wcześniejszej pozycji, pocałował ją delikatnie w usta
i stwierdził, szeptając jej do ucha odpowiedź:
- To nie jest ważne. A teraz, dobranoc.
Hinata, kiedy chłopak położył się w odwrotną stronę, była w takim szoku, że jeszcze przez dobre pół godziny nie umiała się otrząsnąć.
Chociaż tyle mogłem zrobić, aby wprowadzić nowy wątek do wydarzeń dzisiejszego dnia. Chyba trochę pomieszałem jej w głowie. Przynajmniej nie zaśnie zaraz tak prędko. Niech trochę pomyśli, z kim przebywa. Tylko ja nie zrobiłem tego tylko od tak. Normalnie bym się nie odważył. Tyle że tu nie miałem żadnych pohamowań... Co z tego będzie? Zobaczymy jutro...
Z tą myślą zasnął z uśmiechem na ustach...












Chyba nie najgorzej napisałam, jak myślicie? Znowu nie posłuchałam mamy, że mam kończyć i poświęciłam się dla was, pisząc aż 5. rozdział! Szał! A pisze się 9. rozdział. Hej, i do następnej notki! Zdjęcia dodam póżniej.

10 kwietnia 2016

Rozdział 4. Nagła zmiana zachowania. Czy to ci sami ludzie?

- Jak to kim? Co to za pytanie?
- odpowiedział zdziwiony Sasuke. - Żeby mnie nie poznać, to trzeba mieć tupet...
- Gdzie byłeś? - Zapytała, udając, że nie czytała kartki i nic nie wie.
- Skąd wiesz, że gdzieś byłem? - Popatrzał na dziewczynę z ciekawością.
- Trudno tego nie zauważyć. Właśnie przez twoje hałasowanie się obudziłam. Poza tym tu jest drewno, którego wcześniej nie było, prawda?
- No tak, poszedłem po nie.
Ale zaraz... Skoro obudziła się wtedy, gdy przyszedłem, to gdy wyciągałem kartkę, to.. Ona już nie spała! Czy istnieje możliwość, że ją czytała?

Jego twarz powoli nabierała kolorów, a on stał sztywny jak słup na polu.
- Hej, Sasuke, co Ci jest? - Zdziwiona, patrzała na jego twarz, która coraz bardziej przypominała buraka.
Rety, co za burak... - pomyślała.
Nagle on znalazł się tuż przy jej twarzy, przez co ona za bardzo się odchyliła i wylądowała na trawie przez przypadek pociągając go ze sobą tak, że upadli razem, zderzając się głowami i Sasuke niemal musnął jej usta swoimi. Hyuuga kolejny raz spaliła buraka.
A jemu jak gdyby to pasowało, ponieważ wcale się nie oddalał, a białooka miała wrażenie, że wręcz przybliżał...
- Sa - Sasuke... Mógłbyś się... od - odsunąć? - Zapytała, nie mogąc się poruszyć nawet o milimetr, gdyż on na niej leżał i chyba nie miał zamiaru zejść. I patrzał. Patrzał. Ale nie tak normalnie. Jakby trochę z satysfakcją, wyższością. (bo był na górze :) )
- Sa - Sasuke... mógłbyś zejść... ze mnie? - Spytała cichutko, będąc czerwoną jak krew, która uderzyła w jej twarz.
- Nie. - Jego odpowiedź dobitna w swej prostocie, odrobinę dobijająca, powaliło ją, choć leżała (pod nim).
- Proszę cię...
- Nie ma mowy.
- Błagam cię...
Spoglądając na nią, zrozumiał, iż jej wrodzona nie śmiałość hamuje ją i przez nią jej głowa wydaje się, jakby miała wybuchnąć.
Trzeba coś z tym zrobić...
_________________________________________________________________________________
- Zaraz, czy ktoś widział Hinatę? Bo od czasu, kiedy się rozdzieliliśmy, w ogóle nie dała znaku życia.
- Może coś jej stało? - Naruto nie był zbyt spokojny. Wolał działać, niżeli stać w miejscu i czekać na cud. Ale nie tylko on chciał działać. Sakura także wyglądała na zdeterminowaną. Za to Kakashi, jak zwykle opanowany, nie dał zawładnąć nad sobą emocjami.
- Kakashi - sensei, co teraz zrobimy? - Zapytał jinchuuriki, z trudem nie odbiegając na samotne poszukiwania dziewczyny.
- Hm... Skoro ona jako jedyna nie przybyła nam na pomoc, znaczy to, że musiała mieć coś ważnego do zrobienia, walczy, lub została pokonana. Istnieje również możliwość, iż odnalazła Sasuke, a on był na tyle poważnie ranny, że nie mogła go zostawić. Ale wtedy...
- Tak, wtedy odpaliłaby racę! To już wiemy. - Blondyn cały chodził. - Mam lepszy pomysł! Zamiast robić dochodzenia, które i tak nam nic nie dadzą, może jej szukać w kierunku, który miała wyznaczony?
- Dobra myśl, Naruto! Choć raz powiedziałeś coś mądrego. - Podchwyciła pomysł Sakura.
- Hm.- Naruto zrobił miną zwaną "FOCH", jednak nikt nie zwrócił na to uwagi.
- Eh, racja. A więc, kierunek: Zachód!
_________________________________________________________________________________
- Ano, Sasuke, co ty robisz? - Zapytała granatowowłosa.
Od kiedy z niej zszedł, cały czas krzątał się przy gałęziach. Chyba próbował je rozgarnąć, ale coś marnie mu to wychodziło, no, bo jak jedną kulą, w dodatku zrobionej z grubego badyla, odgarnąć cały stos gałęzi, który był całkiem pokaźny?
- Zbieraj się.
- Co?!
-Zbieraj się. Ktoś się zbliża. I to jedna osoba, tylko trzy. No już, co tak patrzysz? Zabieraj plecak i jazda! - Dość ekspresowo poszło mu rozgarnięcie chrustu i przywrócenie polany do stanu, zanim tu przybyli. A ona stała, kiedy on chwilę przystanął, by odetchnąć po sprzątaniu, spakowana, także wyczuła jakąś chakrę, ale nie była ona wroga, tylko dobrze znana.
- Sasuke, to nikt zły!
- Wiem, ale nie mówiłem ci, że chcę dotrzeć do wioski sam? No dobra, jedynie ty i ja.
Wcale jej nie rozumiem. Przecież już to jej mówiłem, że idziemy jedynie we dwoje, ale ona jak gdyby wiedziała i nadal chyba coś hamuje , by przestać się wstydzić. Ona się czegoś obawia. Tylko czego? Pewnie nigdy jeszcze nie zostawała z jakimkolwiek chłopakiem tyle czasu sam na sam. Ciekawe, czy kiedykolwiek kogoś miała...
Gdy o tym pomyślał, mały hentai wkradł się do jego umysłu i mozolnie zaczął się szczerzyć, aż jego mina wyglądała mniej więcej tak, jakbyś (ty, czytelniku tego bloga) leżał sobie pod kołdrą, a z pod niej wystają przymrużone oczy i uśmiech na sto centymetrów.
- Sasuke, co ci jest? - Zapytała, patrząc na jego minę.
- Nic. A co miało by stać? - Uśmiech natychmiast zszedł mu z twarzy i na powrót stała się ona zimną maską.
- Ruszamy. - Rzucił i odbiegł niezbyt daleko, bo po kilku krokach zwalił się na ziemię, ponieważ nie całkiem jeszcze panował nad swoim ciałem.
Rety, co za ciamajda...
Podeszła do niego i czerwieniąc się niemiłosiernie, złapała go pod pachę.
Jest! Kolejny krok do normalności! Teraz musimy biegnąć razem i ja mogę się jej przyglądać! Ciekawe, jak zareaguje na perfidny wzrok na... Jej twarz! Rany, chłopie, o czym ty myślisz?! Weź się w garść!
Zaczerwienił się, ale nie chciał tego po sobie pokazywać, ponieważ biegnąc z ramieniem zawieszonym na Hinacie, miał wzgląd na całą jej osobowość. Ona nie odwróciła twarzy w jego stronę, tylko nadal brnęła uparcie w stronę wioski czerwoniutka jak świeży buraczek.
- Zaczyna się ściemniać. - Powiedziała nagle. - Trzeba rozbić namiot.
- Zaraz... Czy ty powiedziałaś NAMIOT?
- T-Tak, czy to źle?
- Ale, że jeden?,
- Nie mam więcej, a cz... - Nie dokończyła, bo zrozumiała o co chodziło.
Jeden namiot = SPANIE RAZEM!
- KYAAAAAAAAAAAAAA!!! - Zaczęła krzyczeć, a oparty o jej ramię Sasuke przewrócił się, gdyż wydzierając się wniebogłosy, poczęła biegać. W końcu się zatrzymała i popatrzała na chłopaka, który jak leżał, tak i leży.
- A co z futonem? - Spytał.
- Futon?... Futon też... HYAAAAAAAAAAAAA!!! - I znowu zaczęła szaleć po otaczającym ją miejscu.
- Uspokój się! Latasz jak głupia i pofyrtana, wszędzie i nigdzie, jakby coś się stało!
- Bo... bo... ja... ja mam tylko jeden futon...
- I mówisz mi o tym dopiero teraz?
- Wcześniej nie było to potrzebne...
- No cóż... Zdaje się, że będziemy spać nie tylko w  jednym namiocie, a także na jednym futonie.
Ciekawe, czy ona to przeżyje...
- Eeeee... Ja... rady... - Szepnęła niewyraźnie.
- Co?
- Nie dam rady.
- Dasz radę. Zobacz, już prawie noc.
Rzeczywiście, zmierzchało bardzo szybko. Naprawdę nie miała dużo czasu na zastanowienie. W zasadzie, to czas już minął.
- Już nie masz wyboru. Śpimy razem.
- Kiedy ja...
- Decyzja już zapadła. Nie ma odwrotu.
Rozłożył namiot oraz futon.
Na szczęście koce miała dwa, bo inaczej musielibyśmy spać pod także jednym kocem...
- Eeeeeh... Sasuke? Czy mógłbyś na razie nie wchodzić do namiotu?
Hmmmm... Coraz ciekawiej....
- Czemu?
- Bo... bo muszę się... przebrać...
Ołł... je! Ona idzie się przebrać! Mam szansę podglądać...
Jego myśli wychodziły na wierzch w postaci uśmiechu zboczeńca.
- Taaa... Jasne... To ja pójdę... gdzieś...
Tak naprawdę nie zamierzał nigdzie iść, tylko w odpowiednim momencie wejść do namiotu i zrobić coś, co wybiegało poza powrót do wioski...
 Poszedł niby dalej, koło wejścia do namiotu. Poczekał moment, w którym, jak przypuszczał, zaczęła, upatrzył sobie szczelinę w kotarze, aby swobodnie podpatrywać towarzyszkę z ukrycia. Już, już jeszcze moment i ... Jest! Pozbyła się górnej części garderoby. Jego oddech przyspieszył. Kolejny moment później i... Kolejnego elementu ubioru nie ma! Jego testosteron wynosił grubo ponad normę. Teraz to praktycznie dyszał, ale starał się nie robić dużo hałasu, żeby Hinata go nie usłyszała.
Mam nadzieję, że mnie nie usłyszała. Inaczej już po mnie. - Pomyślał, dysząc ciężko.
A przecież tego nie chciał. Teraz nastąpiło ubieranie, co poszło najszybciej, bowiem wciągnęła na siebie krótką koszulę nocną. Postanowił, że chwilę pobiega aby nie było dziwne, że przychodzi zdyszany do pomieszczenia, Gdy przebiegł 7 kółek dookoła drzewa, skończył i podszedł do rozstawionego płótna.
- Mogę wejść? - Zapytał, niby nic nie wiedząc.
- Tak. Akurat skończyłam.
- Teraz moja kolej. - Zakomunikował, wchodząc.
- Mam zostać, czy wyjść?
- Jak chcesz. - Czekał na jej odpowiedź.
- Może lepiej, żebym wyszła...- I uważając, by jej koszula nie podwinęła się na tyle, aby mógł tam zajrzeć, wymknęła się.
 Teraz moja kolej na ogarnięcie się.
Miał przeczucie, że ktoś zaraz będzie go obserwować...
_________________________________________________________________________________
Poza namiotem.
- Rany, że też jemu nie było zimno. No tak, on był poubierany, nie to co ja.
 A jakby tak... Zaraz, czy ja dobrze myślę? Chyba nie... Żeby mi coś takiego do głowy wpadło, to musiałabym się mocno w nią uderzyć. Kiedy ja się wcale nie uderzyłam! Co do...
Ale chęć była zbyt silna, aby ją zatrzymać. Znajdowała się odrobinę za daleko namiotu. Musiała się przybliżyć.
 Bliżej, jeszcze troszeczkę... jeszcze odrobinkę..... O! Jest!
Wyjrzała przez tą samą szparę, co wcześniej Sasuke, choć ona nie wiedziała, że ją podglądał. Uważała, żeby nie było jej widać, bo mogłoby to się źle skończyć. Obserwowała uważnie, jak ściągał koszulę. Kiedy rozpiął wszystkie guziki. po prostu ją zsunął.
Wpatrywała się intensywnie w jego tors, bardzo dobrze wyrzeźbiony i można by rozróżnić każdy mięsień. Mało co, a by się przewróciła. Jej twarz przybrana była w tej chwili w kolor bordo. Teraz spostrzegła, iż Uchiha ma zamiar wyjść z namiotu, więc przesunęła się i usiadła obok wejścia z kolanami pod brodą, ale tak, by koszula zasłaniała wszystko, co trzeba. Wyszedł.
- Hej, nie jest ci zimno, jak tak siedzisz? - Zapytał, będąc w samych spodniach.
- Nie-e... e, wcale... a szybko się...
- Idę poszukać jakiegoś strumienia, żeby można było go wlać do bukłaka. Idziesz ze mną? - Po raz pierwszy zapytał, czy coś chce zrobić, a nie nie narzucał tego.
 Chyba lepiej, żebym poszła, choć będę cały czas czerwona, pewnie mi mowę odejmie, oho, już się robi gorąco... Ale, jak się po drodze wywali, to dopiero będzie karnawał...
- Lepiej, żebym poszła, czy została?
- To twoja decyzja, ale jeżeli nie potrafisz jej podjąć, to znaczy, że idziesz ze mną.
Po czym poszedł w stronę, w którą jemu wydawało się, że słyszał wodę. Hinata pobiegła po bukłak i dołączyła do Sasuke. Zaraz też ujrzeli mały strumyk z krystalicznie czystą wodą, którą długowłosa napełniała naczynie. Chłopak tymczasem począł zmywać z siebie trudy tego dnia, klęcząc na kamieniu i przemywając twarz oraz resztę do połowy siebie wodą. Kątem oka obserwowała te czynności, o mało nie wypuściła pojemnika z wodą na ziemię. Na szczęście w porę mocniej go przytrzymała i położyła na ziemi. Również wzięła odrobinę wody i przemyła twarz dla odświeżenia.
- Skończyłeś już? - Spytała.
- Taa... - Odpowiedział, mokry w 75%. - Możemy wracać.
Błagam, żeby on tylko teraz znowu nie upadł, bo chyba nie dam rady. 
 - Co tak wolno? Zostajesz w tyle.
- Ah tak? Zamyśliłam się.
Już idę.
W zamyśleniu dotarli do obozowiska.









Nareszcie skończona notka dla was! Trochę spędziłam nad tym czasu, więc mam nadzieję, że się podoba. Pozdrawiam i dobranoc.



Different Reality

17 lutego 2016

Rozdział 3. Dziwne zdarzenia. Zmiana zachowania.

- Rany, ciekawe ile spałam - powiedziała Hinata ziewając. - Czuję się, jakbym była w łóżku. Ciepłym i wygodnym.
Odwróciła głowę i ujrzała, że leży na trawie, w cieniu. Trawa? Szkoda, że to nie łóżko...
Przekręciła się na drugi bok. Zobaczyła śpiącego Sasuke.Jego twarz jest taka spokojna, z resztą jak zawsze. Ale nie ma tego zimnego wyrazu. Wygląda, jakby przed snem myślał o czymś przyjemnym. Ciekawe o czym?...
Patrzała na jego spokojną twarz i długie rzęsy, które są niczym koronkowe firanki.
Wtedy spostrzegła, że trzyma on ją (z powodów niewiadomych) za rękę.
- Kyaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!! - krzyknęła Hinata, czerwieniąc się jak jeszcze nigdy w życiu, przy okazji budząc Sasuke.

- Co jest, kobieto? Czemu się tak drzesz?
Ale ona w tym czasie zemdlała. Poczuł szarpnięcie za rękę, zanim przestała się wiercić. Wtedy zrozumiał dlaczego tak się przeraziła. Nie wypuścił jej ręki zanim usnął. I obudził się dopiero po jej krzyku. Jeszcze zemdlała. No pięknie. I co ja mam teraz zrobić? Kiedy ona się czerwieni, to znaczy, że jest czymś zażenowana, lub zawstydzona. Teraz, myślę jest i speszona i zawstydzona. Cholera ,że też tak to musiało się skończyć...
- I co ja z tobą mam zrobić, Hinata? - odezwał się do nieprzytomnej po raz pierwszy po imieniu. - Jest rano, więc już nie usnę. Może zrobię mały obóz; dwa szałasy, ognisko, złowię ryby... Małe śniadanie się przyda - uśmiechnął się tajemniczo. Na wszelki wypadek zostawił jej liścik mówiący o tym, że idzie nazbierać gałęzi na szałasy. Położywszy karteczkę w rękę białookiej, poszedł o kulach w stronę lasu.
_________________________________________________________________________________
- Zaczynamy podwójną zabawę. Ja gonię, wy uciekacie!
- Nie jest dobrze. W każdej chwili może ulec Orochimaru. - powiedział Kakashi.
- Wiem, dlatego na niego trzeba uważać pięć razy bardziej niż na normalnego wroga. Chociaż on nie jest normalny...
- Masz rację. Zostali jeszcze Naruto i Hinata. Naruto też trzeba mieć na oku. w każdym momencie zacząć uwalniać Kuramę.
- On potrafi go kontrolować! Już tego dowiódł, kiedy Sorze zerwano pieczęć trzymającą chakrę Kyuubiego pozostałą po ataku dziewięcioogoniastego na Konohę 16 lat temu. Podziałało to wtedy tez na Naruto, który wbrew swojej woli zamieniał się w miniaturkę bestii. Przezwyciężył jednak ogoniastego i wybudził Sorę z amoku spowodowanego zerwaniem pieczęci! Można mu ufać! Nie jest już dzieckiem!
- Masz rację, Sakura. Ale mam wrażenie, że Naruto chce użyć przeciwko Kabuto Rasen Shuriken. Lada chwila tu będzie. I tego się obawiam. Jeżeli użyje tej techniki stylu wiatru, jest duże prawdopodobieństwo, że jego ręka, czyli ta, która będzie rzucał w przeciwnika, już nigdy nie będzie sprawna, co wyklucz go z bycia shinobi.
- On by tego nie przeżył.
- W tym rzecz.
- Hej, skończcie już może te czcze pogawędki i zacznijmy walczyć na poważnie, co? - zasyczał Kabuto i zaatakował znienacka kopniakiem Sakurę, wybijając ją do góry.
- Wyglądasz, jakby ci było mało!
I to był błąd ze strony węża. Różówowłosa  zebrała chakrę w dłoni i całej siły uderzyła go w głowę aż stracił przytomność. Nagle ktoś krzyknął:
- Rasengan!
Kabuto został powalony w locie, przy czym zabity. Jego martwe ciało bezwładnie opadło na ziemię. Przy upadku słychać było trzask łamanych kości.
- To za to, że zostawiłeś Sasuke w spokoju! - powiedział blondyn, zadowolony lądując na drzewie, gdzie znajdowali się Sakura i Kakashi.
- Naruto, nic ci nie jest? - zapytała ranna towarzyszka. Martwi się w tej chwili bardziej o mnie, niż o siebie. Dlaczego? Przecież to ona została wykopana do góry i jakby jej to nie przeszkadzało. Mimo wszystko, to takie słodkie...
- Ze mną wszystko w porządku, ale ty jesteś ranna! To ważniejsze niż ja!
- A, to? To nic takiego, tylko kilka siniaków i otarć... Zaraz, czy ktoś widział Hinatę?
_________________________________________________________________________________
Niosąc suche gałęzie i jedną kulę, kuśtykał powoli do obozowiska. Ciekawe, dlaczego trafiłem akurat na nią? Z jednej strony cieszę się, że to ona. Równie dobrze mogła przyjść Sakura albo Ino, a tego bym nie przeżył. Sasuke - kun to, Sasuke - kun tamto.

Na jego twarzy pojawił się grymas pokazujący odczucia, kiedy jedna z nich wiesza się mu na szyi. Jakoś dotarł do drzewa, gdzie zostawił nieprzytomną Hinatę. Nadal się nie obudziła. Czyli list był niepotrzebny. Zawsze lepiej uprzedzać fakty.
Tak naprawdę miał nadzieję, że się nie obudzi, bo z niewiadomych powodów wyrysował tam jakieś różne dziwne (jak dla niego) rzeczy, co oznacza ozdabianie tego różnego rodzaju kwiatkami jego autorstwa oraz... serduszkami!  Sam się zaczerwienił o tym myśląc.Boże, po co ja to rysowałem?! C o bym jej później odpowiedział, gdyby zapytała? Co ja sobie myślałem?! Cholera, głupota nie zna granic...

Czerwony (zwłaszcza na uszach) (kawaii przyp. aut.) wziął się za budowanie małego schronu, nie wiedząc, co się stało pod jego nieobecność...
_________________________________________________________________________________
Wcześniej. Polana.
- Ahhh... - westchnęła Hyuuga przeciągając się leniwie.- Znowu nie nic pamiętam. Chociaż nie! Pamiętam!
Zaraz, to było wtedy, gdy... - urwała, gdyż przypomniała sobie szczegóły wydarzenia, zanim znów niczego nie wiedziała.To było wtedy, kiedy obudziłam się i Sasuke z nie wiem jakiego powodu spał i trzymał mnie za rękę...
Zaczerwieniła się porządnie, obrazując sobie w głowie, jak to wyglądało. Pomyślał, że ktoś z daleka mógłby uznać ich za parę. Koloru jak gdyby przybyło na twarzy. Zachodziła w głowę, dlaczego to zrobił. Pewnie miał jakiś powód. Tylko jaki? Cholerny, nieprzewidywalny człowiek... - myślała z przekąsem. Dopiero teraz zauważyła w swojej dłoni mały liścik poskładany na cztery części
- Hmmm... Ciekawe skąd się tu wziął. Nie przypominam sobie, żebym zasypiała z jakąś kartką w ręce. No cóż, przeczytam.
Otwarła zawiniątko i przeczytała ze zdziwieniem:
                                            
                                                                          Hinata
                           Jak już pewnie zauważyłaś, nie ma mnie tutaj. 
                           Poszedłem do lasu po drewno, aby zrobić jakieś tymczasowe schronienie.
                           Wrócę, kiedy wrócę.
                                                                                                                                    Sasuke
Spaliła buraka. Po pierwsze:
Musiał się mocno uderzyć w głowę, że zaczął od jej imienia. Może odwidziała mu się "kobieta"?
Po drugie:
Co jeszcze musiał sobie zrobić, żeby rysować takie rzeczy?! Jakieś serduszka, kwiatuszki... To chyba za dużo jak na moje myśli... Zaraz, ktoś tu idzie!
Od razu kiedy wyczuła, że ktoś się zbliża, złożyła kartkę z powrotem i włożyła ją sobie w rękę tak samo jak miała, zanim wstała oraz położyła się w identycznej pozycji, czekając na osobę która miała się za chwilę zjawić. W końcu zjawił się owy "ktoś". Słyszała jego kroki, jak i mały hałas z tej samej dochodzący. Jej serce waliło jak oszalałe, choć z zewnątrz nie dała tego po sobie poznać. Nagle ktoś nad nią stanął i czuła, że się w nią wpatruje. Na szczęście udało jej się powstrzymać niekontrolowane rumieńce, bądź inne dziwne rzeczy, które robiła ze względu na okoliczności. Nasłuchiwała odgłosów dochodzących z tamtej strony. Usłyszała jak ten osobnik kładzie coś dziwnie hałasującego na ziemi, tuż obok niej, wyciąga kartkę z dłoni delikatnie, miała wrażenie, że wolniej się nie da. W końcu wyleciała jej z dłoni. Moment później zaczęła (ta osoba) ponownie hałasować położonym na ziemi "dziwnym cosiem". W tym czasie Hinata postanowiła się "obudzić".
- O, już się obudziłaś.
Ktoś nad nią stał i patrzał, jak powraca do rzeczywistości. Delikatnie otwarła powieki. Ujrzała nad sobą znaną sylwetkę, aczkolwiek średnio było widać, kim jest ta osoba.
- Ano...- zapytała niepewnie. - Kim jesteś?
_________________________________________________________________________________
Uff... Jest notka! Myślałam, że będę ją pisać kilka dni, a tu proszę! Zajęło mi to tylko kilka godzin. Długo nic nie dodawałam, ale teraz są ferie i dodałam nocię przed moim sobotnim wyjazdem na zimowisko. I mnie nie będzie przez tydzień na necie (nie wytrzymam XD). Mam cichą nadzieję, że ktoś to czyta, bo jak tak, to niech komentuje, żebym wiedziała, że jest. Zapraszam do czytania i dobranoc! ;*