Odwróciła głowę i ujrzała, że leży na trawie, w cieniu. Trawa? Szkoda, że to nie łóżko...
Przekręciła się na drugi bok. Zobaczyła śpiącego Sasuke.Jego twarz jest taka spokojna, z resztą jak zawsze. Ale nie ma tego zimnego wyrazu. Wygląda, jakby przed snem myślał o czymś przyjemnym. Ciekawe o czym?...
Patrzała na jego spokojną twarz i długie rzęsy, które są niczym koronkowe firanki.
Wtedy spostrzegła, że trzyma on ją (z powodów niewiadomych) za rękę.
- Kyaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!! - krzyknęła Hinata, czerwieniąc się jak jeszcze nigdy w życiu, przy okazji budząc Sasuke.
- Co jest, kobieto? Czemu się tak drzesz?
Ale ona w tym czasie zemdlała. Poczuł szarpnięcie za rękę, zanim przestała się wiercić. Wtedy zrozumiał dlaczego tak się przeraziła. Nie wypuścił jej ręki zanim usnął. I obudził się dopiero po jej krzyku. Jeszcze zemdlała. No pięknie. I co ja mam teraz zrobić? Kiedy ona się czerwieni, to znaczy, że jest czymś zażenowana, lub zawstydzona. Teraz, myślę jest i speszona i zawstydzona. Cholera ,że też tak to musiało się skończyć...
- I co ja z tobą mam zrobić, Hinata? - odezwał się do nieprzytomnej po raz pierwszy po imieniu. - Jest rano, więc już nie usnę. Może zrobię mały obóz; dwa szałasy, ognisko, złowię ryby... Małe śniadanie się przyda - uśmiechnął się tajemniczo. Na wszelki wypadek zostawił jej liścik mówiący o tym, że idzie nazbierać gałęzi na szałasy. Położywszy karteczkę w rękę białookiej, poszedł o kulach w stronę lasu.
_________________________________________________________________________________
- Zaczynamy podwójną zabawę. Ja gonię, wy uciekacie!
- Nie jest dobrze. W każdej chwili może ulec Orochimaru. - powiedział Kakashi.
- Wiem, dlatego na niego trzeba uważać pięć razy bardziej niż na normalnego wroga. Chociaż on nie jest normalny...
- Masz rację. Zostali jeszcze Naruto i Hinata. Naruto też trzeba mieć na oku. w każdym momencie zacząć uwalniać Kuramę.
- On potrafi go kontrolować! Już tego dowiódł, kiedy Sorze zerwano pieczęć trzymającą chakrę Kyuubiego pozostałą po ataku dziewięcioogoniastego na Konohę 16 lat temu. Podziałało to wtedy tez na Naruto, który wbrew swojej woli zamieniał się w miniaturkę bestii. Przezwyciężył jednak ogoniastego i wybudził Sorę z amoku spowodowanego zerwaniem pieczęci! Można mu ufać! Nie jest już dzieckiem!
- Masz rację, Sakura. Ale mam wrażenie, że Naruto chce użyć przeciwko Kabuto Rasen Shuriken. Lada chwila tu będzie. I tego się obawiam. Jeżeli użyje tej techniki stylu wiatru, jest duże prawdopodobieństwo, że jego ręka, czyli ta, która będzie rzucał w przeciwnika, już nigdy nie będzie sprawna, co wyklucz go z bycia shinobi.
- On by tego nie przeżył.
- W tym rzecz.
- Hej, skończcie już może te czcze pogawędki i zacznijmy walczyć na poważnie, co? - zasyczał Kabuto i zaatakował znienacka kopniakiem Sakurę, wybijając ją do góry.
- Wyglądasz, jakby ci było mało!
I to był błąd ze strony węża. Różówowłosa zebrała chakrę w dłoni i całej siły uderzyła go w głowę aż stracił przytomność. Nagle ktoś krzyknął:
- Rasengan!
Kabuto został powalony w locie, przy czym zabity. Jego martwe ciało bezwładnie opadło na ziemię. Przy upadku słychać było trzask łamanych kości.
- To za to, że zostawiłeś Sasuke w spokoju! - powiedział blondyn, zadowolony lądując na drzewie, gdzie znajdowali się Sakura i Kakashi.
- Naruto, nic ci nie jest? - zapytała ranna towarzyszka. Martwi się w tej chwili bardziej o mnie, niż o siebie. Dlaczego? Przecież to ona została wykopana do góry i jakby jej to nie przeszkadzało. Mimo wszystko, to takie słodkie...
- Ze mną wszystko w porządku, ale ty jesteś ranna! To ważniejsze niż ja!
- A, to? To nic takiego, tylko kilka siniaków i otarć... Zaraz, czy ktoś widział Hinatę?
_________________________________________________________________________________
Niosąc suche gałęzie i jedną kulę, kuśtykał powoli do obozowiska. Ciekawe, dlaczego trafiłem akurat na nią? Z jednej strony cieszę się, że to ona. Równie dobrze mogła przyjść Sakura albo Ino, a tego bym nie przeżył. Sasuke - kun to, Sasuke - kun tamto.
Na jego twarzy pojawił się grymas pokazujący odczucia, kiedy jedna z nich wiesza się mu na szyi. Jakoś dotarł do drzewa, gdzie zostawił nieprzytomną Hinatę. Nadal się nie obudziła. Czyli list był niepotrzebny. Zawsze lepiej uprzedzać fakty.
Tak naprawdę miał nadzieję, że się nie obudzi, bo z niewiadomych powodów wyrysował tam jakieś różne dziwne (jak dla niego) rzeczy, co oznacza ozdabianie tego różnego rodzaju kwiatkami jego autorstwa oraz... serduszkami! Sam się zaczerwienił o tym myśląc.Boże, po co ja to rysowałem?! C o bym jej później odpowiedział, gdyby zapytała? Co ja sobie myślałem?! Cholera, głupota nie zna granic...
Czerwony (zwłaszcza na uszach) (kawaii przyp. aut.) wziął się za budowanie małego schronu, nie wiedząc, co się stało pod jego nieobecność...
_________________________________________________________________________________
Wcześniej. Polana.
- Ahhh... - westchnęła Hyuuga przeciągając się leniwie.- Znowu nie nic pamiętam. Chociaż nie! Pamiętam!
Zaraz, to było wtedy, gdy... - urwała, gdyż przypomniała sobie szczegóły wydarzenia, zanim znów niczego nie wiedziała.To było wtedy, kiedy obudziłam się i Sasuke z nie wiem jakiego powodu spał i trzymał mnie za rękę...
Zaczerwieniła się porządnie, obrazując sobie w głowie, jak to wyglądało. Pomyślał, że ktoś z daleka mógłby uznać ich za parę. Koloru jak gdyby przybyło na twarzy. Zachodziła w głowę, dlaczego to zrobił. Pewnie miał jakiś powód. Tylko jaki? Cholerny, nieprzewidywalny człowiek... - myślała z przekąsem. Dopiero teraz zauważyła w swojej dłoni mały liścik poskładany na cztery części
- Hmmm... Ciekawe skąd się tu wziął. Nie przypominam sobie, żebym zasypiała z jakąś kartką w ręce. No cóż, przeczytam.
Otwarła zawiniątko i przeczytała ze zdziwieniem:
Hinata
Jak już pewnie zauważyłaś, nie ma mnie tutaj.
Poszedłem do lasu po drewno, aby zrobić jakieś tymczasowe schronienie.
Wrócę, kiedy wrócę.
Sasuke
Spaliła buraka. Po pierwsze:
Musiał się mocno uderzyć w głowę, że zaczął od jej imienia. Może odwidziała mu się "kobieta"?
Po drugie:
Co jeszcze musiał sobie zrobić, żeby rysować takie rzeczy?! Jakieś serduszka, kwiatuszki... To chyba za dużo jak na moje myśli... Zaraz, ktoś tu idzie!
Od razu kiedy wyczuła, że ktoś się zbliża, złożyła kartkę z powrotem i włożyła ją sobie w rękę tak samo jak miała, zanim wstała oraz położyła się w identycznej pozycji, czekając na osobę która miała się za chwilę zjawić. W końcu zjawił się owy "ktoś". Słyszała jego kroki, jak i mały hałas z tej samej dochodzący. Jej serce waliło jak oszalałe, choć z zewnątrz nie dała tego po sobie poznać. Nagle ktoś nad nią stanął i czuła, że się w nią wpatruje. Na szczęście udało jej się powstrzymać niekontrolowane rumieńce, bądź inne dziwne rzeczy, które robiła ze względu na okoliczności. Nasłuchiwała odgłosów dochodzących z tamtej strony. Usłyszała jak ten osobnik kładzie coś dziwnie hałasującego na ziemi, tuż obok niej, wyciąga kartkę z dłoni delikatnie, miała wrażenie, że wolniej się nie da. W końcu wyleciała jej z dłoni. Moment później zaczęła (ta osoba) ponownie hałasować położonym na ziemi "dziwnym cosiem". W tym czasie Hinata postanowiła się "obudzić".
- O, już się obudziłaś.
Ktoś nad nią stał i patrzał, jak powraca do rzeczywistości. Delikatnie otwarła powieki. Ujrzała nad sobą znaną sylwetkę, aczkolwiek średnio było widać, kim jest ta osoba.
- Ano...- zapytała niepewnie. - Kim jesteś?
_________________________________________________________________________________
Uff... Jest notka! Myślałam, że będę ją pisać kilka dni, a tu proszę! Zajęło mi to tylko kilka godzin. Długo nic nie dodawałam, ale teraz są ferie i dodałam nocię przed moim sobotnim wyjazdem na zimowisko. I mnie nie będzie przez tydzień na necie (nie wytrzymam XD). Mam cichą nadzieję, że ktoś to czyta, bo jak tak, to niech komentuje, żebym wiedziała, że jest. Zapraszam do czytania i dobranoc! ;*












4 komentarze:
Czytam!Jestem ciekawa co się dalej stanie!!!
Jestem dumna, że mam czytelniczkę mojego bloga. <3
Kiedy będzie kolejny post?
Dzisiaj dodaję kolejny rozdział, czyli czwarty. :) :D
Prześlij komentarz